Witam,
Mam pytanie kilka dni temu na drodze gminnej zahaczyłem podwoziem o studzienkę kanalizacyjna wokół której zapadła się jezdnia.
Uszkodzenia to:
- wystrzał poduszek (deska)
- wystrzał wszystkich pasów bezpieczeństwa
- szyba przednia
- pęknięty zderzak
- skrzywiona (dobita) belka pod silnikiem za misą olejową
- pęknięta osłona pod silnikiem
Ubezpieczyciel drogi przyznał mi kwotę niespełna 8000 zł.
Jaka faktycznie będzie przewidywany koszt naprawy?
Jak walczyć o wyższą kwotę odszkodowania?
Chciałbym zrobić we własnym zakresie.
Szczerze - magnesem do dłubania ,u Stefana'' jest fakt, że są to uszkodzenia ,,do schowania'' przy niegdysiejszej sprzedaży? (nie dostał żaden element blacharski).
To jedyny argument, który przemawia za taką formą naprawy.
,,Zarobisz'' na tym grosze (albo nic przy wycenie TU poza ASO), a ASO da ci gwarancję na robotę i nie będziesz miał stresów, które spowodowały twój post z pytaniem ,,czy mi wystarczy''. W ASO masz do w nosie i masz kwity na robotę.
O takich rzeczach jak auto zastępcze na ładnych kilka dni nie wspominając.
Który rok autka?
W aso przy wystrzelonych poduszkach i napinaczach + tzw. dodatki może wyjść szkoda całkowita ( chyba, że się dogadasz, żeby było na granicy poniżej).
www.k-mot.pl
Specjalizacja VAG, inne marki też naprawiam.
Autoholowanie.
Robert Kulma
Fakt, zapomniałem jak oni liczą za poduchy....Ale temat do ogarnięcia moim zdaniem. Z drugiej strony w ASO masz pewność założenia nowych poduch i napinaczy, a to nie są duprele mało istotne dla własnego bezpieczeństwa.
Aso to chyba odpada ,bo ktoś z forum miał włam i Columba zabrali a TU zakwalifikowało też dechę i wyszła szkoda całkowita , tutaj poduchy i inne rzeczy dodatkowo
Ale jak wyjdzie szkoda całkowita to nie ma znaczenia z OC czy AC. ASO się nie szczypie robi raczej pod siebie nie pod klienta . A dodatkowo mogą zakwalifikować dodatkowe rzeczy do wymiany bo procedura tak przewiduje.
Mam OC i AC ale szkoda likwidowana będzie z ubezpieczenia gminy (droga jest ubezpieczona).
Jadę dzisiaj do zaprzyjaźnionego mechanika który kiedyś likwidował szkody dla ubezpieczalni a od którego tak naprawdę też kupiłem samochód. Zobaczymy jak on się do tego odniesie.
We własnym zakresie to będzie ciężko,bo ubezpieczyciel zaniża wartość roboty.Sam to przeżywałem w listopadzie na autku żony, wycena kosztorysowa to 950 zł,a warsztat z samochodem zastępczym wystawił fakturę na 3950 i ubezpieczyciel wypłacił bezproblemowo. Na tej naprawie niewiele zarobisz, kupisz graty na allegro (na szrotch) i zarobisz może z 1000 do 1500 i nie będzie gwarancji,że auto dobrze zrobisz,ASO przy tak starym aucie raczej zaliczy całkę, poszukaj dobrego warsztatu i zrób bezgotówkowo, dostaniesz auto zastępcze i święty spokój
Na swoim przykładzie a właśnie też jestem w trakcie likwidacji szkody z czyjejś winy ubezpieczyciel zaniża.U mnie akurat PZU. Wyliczyli 7tyś za zniszczony bok auta.Ok.Tragedii wielkiej nie było jeśli chodzi o zniszczenia ale do jasnej cholery kto mi odda kasę jak przyszły klient doczepi się, że auto już jest bite?
Ubezpieczalnia to jedno wielkie oszustwo.
Przy kwocie, którą mi wyliczyli usiadłem i po taniości szukałem na aukcjach. Po naprawie może z 500zł by zostało.
Uznałem, że olać pięć stówek i nakazałem naprawę bezgotówkową na oryginalnych elementach z ASO.
Tobie radzę zrobić podobnie no chyba, że jak wspomniano wyżej masz plan zbycia auta w szybkim czasie.
Mieszkam dosłownie 40-50 metrów od tego miejsca... zasunąłem bramę i mówię przejadę krótszą drogą i tak pojadę na myjnię... miałem może 30/40km/h. W momencie auto stop huk i po chwili orientuję się że mam wywalone poduszki. Głowa zaczęła boleć dopiero po paru minutach.
Czekam na przesłanie kosztorysu ubezpieczyciela i zaczynam kalkulację i podejmuje decyzję.
Komentarz